sobota, 14 stycznia 2012



   Obowiązkiem historyka jest dążenie do prawdy i jej ujawnianie, nawet wtedy gdy prawda ta okazałaby się zbyt bolesna i trudna do zaakceptowania.




 Po bardzo wielu latach okazuje się, że nowe albo długo skrywane fakty zmieniają całkowicie karty historii. W przypadku historii II wojny światowej każdy rok odkrywa nowe dokumenty i ślady, które sprawiają, że podręczniki historii trzeba pisać od nowa. Niektóre z tych dokumentów i relacji świadków są tak nieprawdopodobne i sensacyjne, że długo jeszcze trzeba będzie czekać aż historycy "przetrawią" prawdziwe fakty. 
     Jest tak choćby z powojennymi amerykańskimi dokumentami specjalnej komisjiALSOS świadczącymi o tym, że niemal napewno Niemcy dokonały w czasie II wojny światowej próbnego powietrznego wybuchu jądrowego nad Turyngią, dużo wcześniej niż zrobili to Amerykanie na poligonie w Nowym Meksyku. Przykładów można mnożyć...
     Nie wszystko to, co od lat oficjalnie publikowano w literaturze, co uwieczniono w filmach fabularnych i co opowiadali rzekomi "świadkowie" okazało się prawdą.
     Szczególnie w fałszowaniu historii i naginaniu jej ku "jedynej słusznej linii" lubowało się PRL. Tak np. przez wiele lat (i do tej pory zresztą) skrywano prawdę o zdrajcy Kłoczkowskim, pierwszym dowódcy ORP "Orzeł".
     Podobnie przez dziesiątki lat aż do dzisiaj PRLowska i po-PRLowska propaganda głosiła fałszywą historię walk na Westerplatte we wrześniu 1939 roku. Dotyczy to przede wszystkim "bohaterskiego" dowódcy obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, mjr Henryka Sucharskiego. Legenda o tym "bohaterze" to największe historyczne kłamstwo Polski powojennej.
Tak wyglądał mjr. Sucharski, kiedy poddawał się Niemcom. Obraz niegodny oficera II RP...
     Od lat wielu ludziom ta "prawda" o Sucharskim wydawała się mało prawdopodobna, zwłaszcza że o jego "bohaterskiej i niezłomnej" postawie przeczyły zeznania oficerów, jego podkomendnych. Dopiero teraz można wreszcie napisać na podstawie cenzurowanych wcześniej relacji prawdziwych świadków i dokumentów, że rzekomy "bohater" mjr Sucharski okazał się tchórzem, defetystą, kłamcą i człowiekiem bez honoru. Sucharski zawiódł nie tylko jako dowódca, ale nie sprawdził się także jako kolega swoich towarzyszy broni. Od początku przekonany o bezsensowności walki, załamany psychicznie Sucharski przestał pełnić funkcję dowódcy już drugiego dnia obrony. Zdruzgotany ciężarem dowodzenia i sytuacją w jakiej się znalazł, gotowy oddać się do niewoli i natychmiast poddać Westerplatte (na jego rozkaz drugiego dnia obrony wywieszono białą flagę i spalono tajne dokumenty [zresztą nieudolnie]!), został 2 września odsunięty od dowodzenia przez swoich podwładnych i od tej pory przestał istnieć jako dowódca obrony placówki.
     Od tego momentu dowódcą Westerplatte został jego zastępca, kpt. Franciszek "Kuba" Dąbrowski, dowódca oddziału wartowniczego, człowiek wielkiego honoru i równie wielkiej skromności, zapomniany bohater Września 1939.
     Głośna komunistyczna propaganda, której odpowiadało plebejskie pochodzenie Sucharskiego, syna szewca-chłopa (w przeciwieństwie do szlacheckiego pochodzenia kapitana Dąbrowskiego) oraz honor oficerski podwładnych komendanta Sucharskiego, którzy zobowiązali się trzymać w tajemnicy fakt odsunięcia od dowodzenia lamentującego Sucharskiego i jego załamanie psychiczne, przez lata kreowały jego fałszywy, rzekomo nieskazitelny wizerunek komendanta i fałszywy obraz historii obrony Westerplatte, niesłusznie przypisując Sucharskiemu miano dowódcy obrony Westerplatte. Ten nieodpowiadający prawdzie obraz utrwaliły pełne błędów faktograficznych m.in. książka i reportaże Melchiora Wańkowicza (a także film "Westerplatte" Różewicza), oparte głównie na kłamliwych relacjach Sucharskiego i prostych żołnierzy z Westerplatte nie znających szczegółów, które wydarzyły się w koszarach w ciągu 7 dni obrony tej placówki.
     Oficerów z Westerplatte oraz historyków, którzy nie mogli się pogodzić z zafałszowanym obrazem walk na 
Westerplatte przy każdej możliwej sposobności zwalczano, obrażano i ośmieszano...
Jeśli tworzy się historię i legendę o żołnierzach z Westerplatte, to niech będzie ona oparta na prawdzie i rzeczywistości.
Nie okłamujmy siebie i narodu".
kpr. Franciszek Wolas 
obrońca Wartowni nr 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz